Opowieść o wyprawie do Poznania warto zacząć od relacji z La Ruiny
"Jak tłumaczy warszawiance poznanianka, Śródka to taka Praga - niby blisko centrum, rzut kamieniem od zabytkowego Ostrowa Tumskiego, a jednak na uboczu, gdzie jeszcze kilka lat temu trochę strach było zapuszczać się po zmroku. Dzisiaj coraz bardziej tętni życiem i energią ludzi. Między innymi za sprawą niewielkiej kawiarni La Ruina, którą prowadzą Monika i Jan Pawlakowie."
To właśnie z magazynu USTA dowiedziałyśmy się o La Ruinie (w Poznaniu byłam z ukochaną Matyldą) Wsiadłyśmy do tramwaju nr 6, który dowiózł nas na przystanek "Rondo Śródka", następnie z nawigacją kierowałyśmy się pod adres "Śródka 3". Okazało się, że warto było jechać ponad pół godziny w nieznanie.
La Ruina to miejsce z bardzo przyjazną atmosferą i pyszną kawą. Podczas pierwszej wizyty wypiłyśmy kawę po wietnamsku (zdjęcie nr 6), podczas drugiej po marokańsku (zdjęcie nr 1).
Nie mogłyśmy oczywiście odmówić sobie skosztowania sernika sezamowego ("wszystkie wypieki własnoręcznie wykonuje Monika"), który okazał się oczywiście przepyszny!
Mam ogromną nadzieję, że jeszcze kiedyś tam wrócę.
cudowne jest to miejsce, a Śródka zawsze mi się podobała, i względnie na Maltę blisko :)
OdpowiedzUsuń