czwartek, 19 maja 2016


poniedziałek, 2 listopada 2015

część pierwsza

część pierwsza

Niestety tylko przez parę dni mogliśmy obserwować świat z siódmego piętra. 

wtorek, 27 października 2015







Olsztyn

wtorek, 8 września 2015

“Now that I look back, I don't know why I was so stressed about it all this time. Funny how sometimes you worry a lot about something and it turns out to be nothing.”

piątek, 4 września 2015







Świebodzki Targ Kultury

sobota, 29 sierpnia 2015

powroty

powroty




Wróciłam po długiej nieobecności i ogromnie się cieszę, że mogę przywitać Was zdjęciami znad morza. Po roku znów spakowaliśmy plecaki i wyruszyliśmy w 7-godzinną podróż. Zwiedziliśmy Gdańsk, Hel i Chałupy dzielnie rozstawiając i składając namiot na polach namiotowych. 
Wielki błękit pozwolił mi zregenerować siły i wrócić do domu z ogromem pozytywnej energii.

Korzystając z okazji, że byliśmy na północy polski pojawiła się myśl, że może warto byłoby w końcu pojechać na Mazury! I tak też się stało. Minęło parę godzin i już mogliśmy zachwycać się nowymi widokami i kąpać się w jeziorze Mikołajskim.



niedziela, 21 czerwca 2015

***

***
Dzisiaj znów wrzucam mieszankę momentów uchwyconych we Wrocławiu.
Niektóre zdjęcia mają dwa dni, inne miesiąc.

wtorek, 28 kwietnia 2015

Cafe La Ruina

Cafe La Ruina






Opowieść o wyprawie do Poznania warto zacząć od relacji z La Ruiny

"Jak tłumaczy warszawiance poznanianka, Śródka to taka Praga - niby blisko centrum, rzut kamieniem od zabytkowego Ostrowa Tumskiego, a jednak na uboczu, gdzie jeszcze kilka lat temu trochę strach było zapuszczać się po zmroku. Dzisiaj coraz bardziej tętni życiem i energią ludzi. Między innymi za sprawą niewielkiej kawiarni La Ruina, którą prowadzą Monika i Jan Pawlakowie."
To właśnie z magazynu USTA dowiedziałyśmy się o La Ruinie (w Poznaniu byłam z ukochaną Matyldą) Wsiadłyśmy do tramwaju nr 6, który dowiózł nas na przystanek "Rondo Śródka", następnie z nawigacją kierowałyśmy się pod adres "Śródka 3". Okazało się, że warto było jechać ponad pół godziny w nieznanie.
La Ruina to miejsce z bardzo przyjazną atmosferą i pyszną kawą. Podczas pierwszej wizyty wypiłyśmy kawę po wietnamsku (zdjęcie nr 6), podczas drugiej po marokańsku (zdjęcie nr 1). 
Nie mogłyśmy oczywiście odmówić sobie skosztowania sernika sezamowego ("wszystkie wypieki własnoręcznie wykonuje Monika"), który okazał się oczywiście przepyszny!


Mam ogromną nadzieję, że jeszcze kiedyś tam wrócę.

piątek, 17 kwietnia 2015









Copyright © 2016 dowód na istnienie , Blogger