czwartek, 24 lipca 2014


 Marzę nieprzerwanie o wyjeździe nad morze





Ostatnie miesiące okazały się być dla mnie wyjątkowo łaskawe. Niestety już wiem, że sierpień będzie miesiącem pełnym rozstań i tęsknoty. Dni pełne bezsensu ma przerwać wspólny wyjazd nad morze. Specjalnie na tę okazję założyłam słoik, do którego odkładam pieniądze na gofry z cukrem pudrem i wszystkie inne zachcianki.
Motywacja do szukania mieszkania maleje z każdym niepowodzeniem. Od października na blogu będzie można znaleźć zdjęcia wszystkich budynków, parków i zakamarków we Wrocławiu, ponieważ to właśnie tam będę studiować. Hura!
Na dodatek PIERWSZA dorosła praca daje w kość. Za każdym razem przekonywując mnie do rzucenia tego wszystkiego i pozostania w domu z książką. 
Skoro mowa o książkach...
Oto moja aktualna lista "do przeczytania":
- Olga Tokarczuk "Szafa"
- Olga Tokarczuk "Prawiek i inne czasy"
- Francis Scott Fitzgerald "Zasadzki szczęścia"
- David Nicholls "Jeden dzień"
Zajęły już honorowe miejsce na szafce obok mojego łóżka, za każdym razem powodując wyrzuty sumienia, gdy zmęczona idę spać nie mając już siły na lekturę.
//
Bardzo dawno temu postanowiłam, że przeczytam wszystkie książki J. L. Wiśniewskiego. Książka "Na fejsie z moim synem" czekała na przeczytanie już od jakiegoś czasu. Próbowałam ją przeczytać. Naprawdę starałam się z całych sił przekonać i przebrnąć przez te 450 stron. Poddałam się po 50.
Następnie sięgnęłam po "Grand". Początkowo wynudziłam się myśląc, że już czas zakończyć przygodę z Wiśniewskim. Ku mojemu zdziwieniu po przeczytaniu żałowałam, że to już koniec. Jestem bardzo niezdecydowanym i kapryśnym czytelnikiem.
Czy ktoś jeszcze zmaga się z takimi PROBLEMAMI? :-)




Jedziecie na OFFa?

6 komentarzy:

  1. Byłam tylko raz we Wrocławiu, chciałabym tam jeszcze kiedyś zajrzeć, może uda mi się wtedy poznać Cię osobiście :)

    Na Offa nie jadę przez wydatki związane z wyjazdem do Rumunii. Z jednej strony bardzo szkoda mi Slowdive a z drugiej Rumunia <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, zdecydowania wiem, jak to jest mieć do czynienia z takim książkowym problemem. Miałam identycznie po skończeniu ze wszystkimi dziełami Friedricha Nietzschego. Pochłaniałam książka po książce, a potem... "ale to już koniec?". Dziwna pustka.
    A taki słoik na marzenia, tak to nazwijmy, małe i duże, to według mnie naprawdę wspaniały pomysł. Mam coś podobnego, ale w wersji, hm, elektronicznej. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. "Na fejsie z moim synem" było mordęgą. Padłam jakoś po 100 stronach i stwierdziłam: "Dalej nie czytam!"

    Jedziemy na OFFa! <3

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 dowód na istnienie , Blogger